Artykuły

Poniższe teksty są  wypowiedziami podopiecznych stacjonarnego ośrodka leczenia uzależnień. Dotyczą one między innymi motywacji do podjęcia leczenia, trudności z jakimi się zmagają, czy przemyśleń odnośnie przebiegu terapii  itp. Mamy nadzieję, że pozwolą Wam one zrozumieć czemu warto podjąć się pracy nad sobą oraz jak wiele można zyskać, stawiając czoła problemom.

30 listopada 2016

„Na chwilę obecną podsumowując mój pobyt w ośrodku mogę powiedzieć, że dużo zrozumiałem, mam na myśli sposoby działania społeczności, ale też swoich zachowań. Wobec innych ludzi nabrałem więcej wyrozumiałości w stosunku do ich zachowań. Zdałem sobie sprawę, że mogę osiągnąć tak naprawdę wszystko co chcę, bo to ode mnie zależy robię ze swoim życiem. Często myślę o rodzinie i bliskich, ile dla nich znaczę, a ile oni dla mnie. Zrozumiałem, że nie mam co zagłębiać się w moją narkomańską przeszłość , ponieważ to co było już się nie cofnie . Wiem, że teraz muszę iść przed siebie i nie myśleć co było, bo mam szanse od losu żeby żyć szczęśliwie i godnie. Myślę, że to bezpośrednio od danej osoby zależy czy chce się leczyć czy nie, a z pewnością nie od otoczenia. Ja zacząłem się leczyć dopiero wtedy, kiedy zrozumiałem, że mam okazję i możliwość być zdrowy oraz że mam dużo pomocy i mam terapeutów na których mogę liczyć. Wiem że nie każdemu można w stu procentach ufać, bo nawet sobie na sto procent nie mogę ufać. Trzeba mieć zawsze trochę dystansu  do innych i samego siebie, bo nie raz jest tak, że ktoś nam wiele rzeczy mówi, a niewiele robi w tym kierunki. Może też nam obiecać zmianę, a i tak ledwie robić to co do niego należy. Dlatego też trzeba uważać z kim rozmawiamy lub b7udujemy relacje. Zrozumiałem że bez narkotyków da się żyć i dobrze bawić np. biegając, jeżdżąc na rowerze, grając w piłkę itp. To wszystko i jeszcze więcej można robić na trzeźwo i jest nawet dużo lepiej, bo mamy wtedy wokół siebie ludzi i relacje. Odkąd jestem w ośrodku mam też większą chęć pomagania innym bezinteresownie. Czerpię z tego dużo satysfakcji gdy coś zrobię dla kogoś. Dzięki temu bardzo podnosi się moja samoocena i poczucie własnej wartości. Dziś kiedy jestem po przepustce do domu rodzinnego zauważyłem, że ludzi z którymi tam byłem dalej nie robią nic ze swoim życiem i nic nie zapowiada się na ich zmianę. Natomiast ja w tym samym czasie zrobiłem z sobą kawał dobrej roboty. Raz jest lepiej a raz gorzej, ale wiem że idę do przodu i zastanawiam się nad sobą. „

Karol
25 października 2016

„W terapii pracowałem nad:
Niskim poczuciem własnej wartości. Teraz wiem, że każdy ma wady i zalety. Jedni robią coś źle, a inni dobrze. Jednak zawsze gdy ma się wrażenie, że jest się do niczego, należy szukać obszarów w których jest się dobrym i doceniać się za to. Teraz to wiem i doceniam się m.in. za poczucie humoru, opiekuńczość, otwartość i życzliwość. Myślę, że w po terapii dalej muszę pracować nad tym. Czasem nadal kiedy coś mi nie wyjdzie to mówię sobie, że jestem do niczego. I chociaż staram się te myśli od razu zastępować pozytywami, to wiem że jeszcze długa droga przede mną. Poza tym wszystkim o czym pisałem, moją wielką satysfakcją jest to, że czasie terapii wyremontowałem saunę oraz zaliczyłem gimnazjum.
Relacjami z ludźmi. Kiedyś nie miałem ludzi którym mógłbym powiedzieć o swoich problemach . Teraz wiem, że jeśli ma się ludzi w koło siebie, którym można opowiedzieć o swoich trudnościach, to niedostaje się już ze swoim problemem samemu. Od bliskich można otrzymać pomoc i wsparcie. Dziś uważam, że żeby być szczęśliwym trzeba mieć kogoś z kim można spędzać czas i mu zaufać – czyli przyjaciela. W terapii znalazłem takich ludzi. Myślę, że mogę tak z pewnością powiedzieć o Patryku i Borysie.
Stosunek do rodziny. Mam ojca alkoholika, który odkąd pamiętam znęca się nad naszą rodziną. Często w terapii nie mogłem się z tym pogodzić. Nawet kilka razy uciekałem z ośrodka, żeby naprawić sytuacje swojej rodziny, co obecnie uważam za głupotę. Wiem już teraz, że rodziny sam sobie nie wybrałem i jej nie zmienię. Dalej mi smutno czasem gdy sobie o tym myślę, ale nie w takim stopniu jak kiedyś. Wiem, że mogę tylko się usamodzielnić i nie chcę żyć tak jak moja rodzina. Dziś już wiem, że nie mam wpływu na sytuację  w moim domu.”

Bartek
18 września 2016

„Podczas pobytu w ośrodku bardzo się zmieniłem, wiele doświadczyłem i wielu rzeczy na swój temat się dowiedziałem. Zdobyłem różne nowe umiejętności i nauczyłem się paru rzeczy.
Jeśli chodzi o rzeczy których doświadczyłem to np. relacje, wyjazdy, rozwijanie swoich zainteresowań, jak i nowe funkcje czy konsekwencje. Myślę, że gdybym nie zdecydował się leczyć, to wielu z tych rzeczy bym nie doświadczył. Pokazuje mi to, że trzeźwe życie ma wiele możliwości i pozwala człowiekowi iść w przód.
Z rzeczy których dowiedziałem się na swój temat to m.in. że moje relacje z ludźmi były powierzchowne,  szufladkowałem ludzi,  byłem mało konsekwentny i stanowczy, robiłem rzeczy wygodne, unikałem wielu odpowiedzialności, odpuszczałem sobie w różnych obszarach, nie miałem swojego zdania, podkładałem się, byłem złośliwy, byłem egoistyczny, nie byłem uczciwy. Natomiast z pozytywnych cech dowiedziałem się, że jestem duszą towarzystwa, mam poczucie humoru, jestem pomocny i zaradny, jestem wytrwały i że zaufałem społeczności. Wiem też, że mam wiele zdolności, które mogę rozwijać i jeśli na czymś mi zależy to potrafię to osiągnąć pomimo różnych przeszkód, które stają mi na drodze.
Co do mojej zmiany, to wcale łatwo nie przyszła . Z resztą wcale nie przyszła, bo to sam musiałem do niej dążyć.  Kiedy przyjechałem do ośrodka byłem: złośliwym, denerwującym, irytującym, bezczelnym, chamskim, prześmiewczym, niepoważnym, leniwym, prowokującym i zdemoralizowanym dzieciakiem, który wiele ukrywał, bo bał się opinii innych i przyznać do porażek. Byłem pozorantem, który wmawiał sobie, że jest ideałem i chciałem, żeby wszędzie było o mnie głośno. Robiłem wszystko, żeby być zaakceptowanym przez resztę grupy i bałem się wszystkiego co nowe i nieznane. Jak sobie przypomnę jaki byłem to czasem nie dowierzam, a ludzi mówią, że to nie mogłem być ja. Na dzień dzisiejszy myślę, że jestem odpowiedzialny, uczciwy, konsekwentny, stanowczy, systematyczny, ambitny, szczery i dojrzały. Obecnie biorę odpowiedzialność za swoje życie, mówię co myślę, myślę o innych, bezinteresownie pomagam. Jestem wrażliwy i potrafię się zaopiekować drugim człowiekiem. Wiem czego chcę w życiu, nie boję się zmagać z problemami, nie uciekam przed samym sobą, tylko cieszę się z tego jaki jestem. Jestem dumny z tego, że jestem w tym miejscu w życiu, że przeszedłem drogę, która nie jest łatwa i teraz mogę przejść na trudniejszy szlak. Wiem, że zaryzykowałem i zaufałem, a dzięki temu przechodzę przez kryzysy i upadki i osiągam chwile radości. Doszedłem do momentu, gdzie życie jest w moich rękach.”

Borys 

15 sierpnia 2016

„Kiedy przyjechałem do ośrodka 23 czerwca 2015r. nie dostrzegałem w sobie żadnych negatywnych cech. Jak się okazało byłem przemądrzały, egoistyczny, niepokorny, leniwy, zaburzony i jeszcze długo by wymieniać. Jak tylko przyjechałem postawiłem sobie cel, że skończę leczenie. Jednak nic poza tym, że chciałem się nie działo. Zawalałem prawie na każdej funkcji, myślałem że wystarczy – BYĆ, co bardzo szybko zmieniło moje podejście do rzeczywistości. Dziadek, którego unikałem jak ognia, wiele razy wyznaczał mi tydzień na mobilizowanie się, jednak trwało to dość krótko. Byłem nieuczciwy, łamałem abstynencję nikotynową przez ok. 3 miesiące, co skończyło się ucieczką. Był to ważny moment w leczeniu. Na przyjęciówce dostrzegłem, że nie jestem pępkiem świata i niczym nie różnię się od innych przyjętych, kiedy o moim przyjęciu zadecydował tylko 1 głos żebym został. Po tej sytuacji jeszcze wiele razy były do mnie sprawy, ale jakoś inaczej na nie patrzyłem, chociaż bywało jeszcze różnie. Po ok. 6 miesiącach dostrzegłem, że zmiana jest możliwa, chociaż słabo wierzyłem, że to mnie się uda. Dostałem dużo cennych rad od Dziadka i starałem się robić tak jak proponował. Owocowało mi to w terapii. Dużo wsparcia dostawałem i dostaje od rodziny, która od początku wierzyła w moją zmianę, a przynajmniej tak mówili. Z miesiąca na miesiąc społeczności do mnie ustawały, miałem coraz więcej ludzi wokół siebie, więcej zaufania od kadry i społeczności, co tylko mnie umacniało. Myślę, że osiągnąłem wiele sukcesów w terapii np. szkoła którą zaliczyłem w 3 miesiące, sauna którą wyremontowałem wraz z Bartkiem itp. Dużo zrozumienia dostałem od Borysa i Bartka, którzy bardzo pomogli mi samym tym, że byli przy mnie.  Również Kamil, który często o mnie mówił jak o przyjacielu, wiele razy mi pomógł. I tak drobnymi krokami doszedłem do tego, że mam wokół siebie wielu ludzi, że mam ich zaufanie, którego nigdy nie miałem i że jestem szczęśliwy!!! Zachęcam do skończenia całego programu terapeutycznego.”

Patryk